czwartek, 28 marca 2013

Rozdział trzydziesty siódmy

Założyłam na głowę czapkę, taką śliczną, futrzaną, którą kupił mi Chris. Przytuliłam się do jego ramienia i razem szliśmy Krupówkami. Niesamowite jest to, że nikt nie wie, że parę godzin temu zjechaliśmy tutaj z gór. Na szczęście nie poobijaliśmy się, a raczej ja, bo Chris gdyby nie to, że potrafi się przenosić, to leżałby na pierwszym lepszym drzewie.
 Z kieszeni wyciągnęłam wizytówkę pensjonatu. Powinien być jakieś dwa kilometry od centrum. Postaram się o tym nie mówić "braciszkowi", bo się jeszcze załamie, że tak daleko.
 - Wiesz, kiedy reszta dojedzie? - zapytał.
 - Dylan i Gregory powinni dojechać za jakieś sześć godzin, a do Zo i Shedowa nie potrafię się dodzwonić.
 - Ach, ja nie martwiłbym się o nich - spojrzałam na niego pytająco. - Na pewno wczuwają już się w rolę.
 Stanęłam na środku deptaka i spojrzałam na niego, a po chwili zaczęłam rechotać. Przybiłam Młodemu żółwika i próbowałam wziąć głęboki wdech. Kiedy w końcu się uspokoiłam, to rozejrzałam się po okolicy. Oczywiście, widziałam jak ludzie na mnie patrzą. Posłałam im miłe uśmiechy.
 - Zjemy coś? - kiwnęłam w stronę jakiegoś baru.
 On chętnie pokiwał i pociągnął mnie w tamtą stronę. Usiadłam przy oknie, żeby z łatwością obs
erwować innych, a chłopak poszedł coś zamówić. Cały czas myślałam o akcji, która miała miejsce wczoraj wieczorem, a raczej dzisiaj w nocy. Gdyby nie tamta chmura wody, to nie wiem, czy wyszlibyśmy z tego cało.

 - O czym myślisz? - zapytał, kiedy usiadł obok mnie, podając gorącą czekoladę.
 - O naszej podróży - mruknęłam. - Mam wrażenie, że... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ mi przerwał.
 - Nie mylisz się - spojrzał mi w oczy. - To była Rikki. Tylko ona potrafi panować nad wodą.
 - Co? - spojrzałam na niego w szoku. - Przecież widziałam w obozie, że reszta też panuje nad tym.
 - No tak, ale oni muszą ćwiczyć swoje moce, a ona ma to tak jakby od urodzenia. Tak samo jest z tobą i ze mną. My swoje moce mamy od urodzenia, ale musieliśmy je odkryć, a nasze rodzeństwo musi ćwiczyć przez lata, żeby potrafić chociaż połowę, co my. Dlatego wiem, że to ona, bo reszta herosów nie uniosłaby tak wielkiego ciężaru.

 - Hmm... Może na świecie jest druga osoba, która to potrafi, ale nie trafiła do obozu? - uniosłam brew.
 - Człowieku, co ty robisz na zajęciach historii? - spojrzał na mnie w szoku. - No rozumiem, że jest to nudna lekcja, ale czasem jest interesująca...
 - To powiesz coś ciekawego?
 - A więc taką moc ma tylko jedno dziecko danego boga. Kiedy umiera, to w tym czasie na świat przychodzi kolejne. Czyli jesteśmy jedyni.

 Zaczęłam bić brawo, ponieważ nie spodziewałam się, że Chris będzie w stanie mi coś wytłumaczyć. Chłopak zarumienił się i zrobił łyk swojej czekolady, a ja znowu się zamyśliłam. Nigdy nie myślałam, że mogę być wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, a jednak tak jest. Może to ma jakiś cel? Może każdy ma ten talent, ponieważ ma jakieś zadanie do wykonania. Hmm... Ciekawe kim był mój poprzednik. Czy ojciec go też tak ignorował, czy wręcz przeciwnie? 
 Po jakiejś godzince dotarliśmy do pensjonatu. Przywitał nas młody chłopak, którego oczy zaczęły świecić, kiedy nas zobaczył. Hmm...  Chyba jest nowy, bo w taki sposób się nie powinno patrzeć na nieznajomych. Christopher podszedł do niego, żeby nas zakwaterować, a ja podeszłam do ściany, gdzie było mnóstwo malowideł. Przypomniały mi się czasy, kiedy razem z moją matką jeździłyśmy w polskie góry. Są one takie piękne, szczególnie zimą. 
 Poczułam rękę na swoim ramieniu i spojrzałam na Chrisa, który się tajemniczo uśmiechnął. Ja kiwnęłam w jego kierunku głową, dając mu znak, żeby mówił, co się dzieje.
 - Powiem ci, że nasza zakochana para już od wczoraj tutaj jest - zrobiłam wielkie oczy. - Właśnie. Jak na razie nie ma ich w pokoju, ponieważ wybrali się na spacer, ale powiedział, że jak wrócą, to na pewno da im znać, iż przybyliśmy.
 Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Wzięłam swoją deskę i ruszyłam po schodach za przyjacielem. Z przyjemnością założyłabym coś świeżego, ale niestety wszystkie moje ubrania zostały w pociągu, więc liczę na dobre serce Zoey. Chris otworzył drzwi do naszego pokoju i zamurowało nas. Nie spodziewaliśmy się, że nas pokój, to będzie jakiś apartament. Weszliśmy do środka i z uwagą się przyjrzeliśmy pięknemu wnętrzu. Podłoga była wyłożona panelami, które były ogrzewane od spodu. Do połowy ściany był wyłożony szarawy kamień, którym też był wyłożony kominek. 
 Najbardziej z tego wszystkiego podobała mi się skórzana sofa, na której mogłabym leżeć godzinami i patrzeć na tańczące płomienie. 
 - Chcesz iść pierwsza wziąć prysznic? - odezwał się Christopher, który musiał już się otrząsnąć z szoku, który wywołał ten pokój. Spojrzałam na niego i pokręciłam przecząco głową, dając mu znak, że może iść pierwszy. - No to świetnie, więc idę się odprężyć.
 Uśmiechnęłam się do niego i zabrałam się za przeglądanie apartamentu. Weszłam do mojej sypialni, gdzie na łóżku zastałam złoto-czarną sukienkę, a obok niej śliczną czarną maskę z piórami. Zmarszczyłam czoło i podeszłam bliżej. Sięgnęłam po srebrną kopertę, która przypominała mi te wszystkie koperty, w których były listy od Dionizosa, ale nie teraz. Było to zaproszenie na jakiś Bal maskowy, który odbędzie się w sylwestra. 
 Podniosłam wzrok i spojrzałam na okno. Dzisiaj jest sylwester. Znowu straciłam poczucie czasu. To znaczy, że tam się dowiemy, co z Klarą. Martwię się, że stało się jej coś, a ja nie byłam w stanie jej pomóc. 
 Usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam zaproszenie na łóżko i poszłam do wielkiego salonu. Otworzyłam drzwi i za nimi zobaczyłam lekko zadrapaną Zo oraz Shedowa. Wpuściłam ich do środka, woląc nie wiedzieć, co nawyrabiali. 
 Zoey zaczęła mi się w jakiś dziwny sposób przyglądać. Podeszłam do lustra, gdzie zobaczyłam swoje odbicie. Włosy miałam pozlepiane - prawdopodobnie od krwi, twarz lekko zabrudzona, a o ubraniach już nie wspomnę. Gdzieniegdzie były rozcięte i lekko ubrudzone krwią albo też rozszarpane. 
 - Hmm... - mruknęła Zo. - Już chciałam się poskarżyć, że gorszej przygody niż ja, to nigdy wcześniej nie miałaś.. Ale widzę, że ominęło mnie coś ciekawego. 
 - Śmieszne. Co się z wami stało? 
 - A tam, takie tam spotkanie z harybsami - wyszczerzył się Shedow i skoczył na sofę. - Dlaczego wy tutaj macie lepiej niż my?
 - Ponieważ jesteśmy bogatym rodzeństwem - mruknęłam i znowu spojrzałam na Zo. - Nic wam nie jest?
 - Pff... - prychnęła. - Przecież dla nas to jest nic. Powiedz, co z wami? 
 Opowiedziałam im, co się wydarzyło w nocy. Oczywiście, Zo w połowie moich opowiadań usnęła, ale na szczęście Shedow, chociaż udawał, że słuchał. Dziewczyna dopiero się obudziła, kiedy z łazienki wyparował Chris. Widziałam jak zaczęła go obserwować, dlatego i ja się odwróciłam. Wtedy się jej nie dziwiłam. Chłopak miał nieziemskie ciało i w niczym nie przypominał Christophera, którego poznałyśmy prawie dwa lata temu. 
 Kiedy w końcu wzięłam prysznic i założyłam świeże ubrania, zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie reszta. Jak się okazało, Shedow się tak bardzo nudził, że razem z Christopherem podskoczyli po Dylana i Gregory'ego i przenieśli ich tutaj. Na widok mojego przyjaciela skoczyłam w jego ramiona. Miałam ochotę mu powiedzieć jak bardzo nienawidzi bliźniaka Dionizosa i jak bardzo go kocha, ale wzięła się w garść, żeby w końcu dowiedzieć się, co się dzieje z Klarą.
 - Dobra - odezwał się Grześ. - Znaleźliście zaproszenia na bal, nie? To będzie nasz najbardziej zajebiaszczy sylwek pod słońcem, ale przejmy do rzeczy. Na tym balu powinniśmy się dowiedzieć, gdzie dokładnie jest Klara. Nie będzie to łatwe, ponieważ...yyy... ponieważ misje nigdy nie są łatwe. Trzeba mieć otwarte oczy i postarajcie się nic nie przeoczyć. 
 - Gregory! - Zo klepnęła go w tył głowy. - Powiedz mi, dlaczego to ty jesteś naszym liderem na tej misji? 
 - Ponieważ jestem znacznie inteligentniejszy od ciebie.
 Dylan zaczął rechotać.
 - Ale cię zgasił - mruknął.
 Zoey zmrużyła oczy i spojrzała na przyjaciela.
 - Nie zapominaj, że ja w każdej chwili mogę odejść i nawet nie ruszyć palcem w poszukiwaniu twojej dziewczyny - syknęła.
 Widziałam jak Dylan napina mięśnie. Wiem, że gdyby Zo była chłopakiem, to już dawno zaczęliby się bić. 
 - Przestańcie się zachowywać jak dzieci - mruknął Shedow, który jak do tej pory patrzył na to wszystko z boku. - Dobrze wiesz, że nie możesz odejść, ponieważ wtedy będziesz miała przerąbane u Ateny, a wtedy to koniec. Może skupmy się na tym balu, gdzie dowiemy się czegoś więcej o miejscu, w którym przechowują Klarę. 
 - No właśnie! - mruknął Gregory. - Zoey jeszcze raz mnie uderzysz, to zapomnij, że ci kiedykolwiek w czymś jeszcze pomogę.
 Przyjaciółka przewróciła oczami i skupiła się na czymś, co trzymała w ręce. Prawdopodobnie był, to ta słuchawka, którą będziemy musieli włożyć do ucha, ale u niej, to nic nie wiadomo, co w ręce popadło.
 W końcu nastała godzina, żeby założyć złoto-czarną sukienkę. Odkąd trafiłam do obozu nie miałam ani jednej. Poczułam się trochę dziwnie w niej, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Na szybko spięłam swoje włosy w kok, a na usta nałożyłam trochę błyszczyka. Złapałam maskę i poszłam do salonu, gdzie czekał na mnie Chris w całej swojej okazałości. Jego strój podkreślał jego męskość. Przypominał mi tych wszystkich przystojnych bohaterów z filmów, którzy zabierali swoje jedyne na bale. Szkoda, że my musimy grać rodzeństwo, ponieważ nie wiem, czy będę mogła utrzymać swoje myśli na jego w ryzach. 
 Oczywiście, na bal przenieśliśmy się dzięki Chrisowi, ale i tak dotarliśmy tam jako ostatni. Próbowałam wzrokiem odszukać Zoey, ale jakoś marnie mi to szło. No oczywiście, bo wszyscy mają maski. Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku bufetu, kiedy ktoś pociągnął mnie do tańca. Poczułam zapach wina i sparaliżowało mnie. Widziałam zielone oczy, ale w żadnym wypadku nie przypominał Dionizosa, czy Dereka. Chłopak, tak, bo to był chłopak niewiele starszy ode mnie, uśmiechnął się i położył dłoń na mojej tali.
 - Ślicznie wyglądasz - ten głos był mi znajomy... Należał do Dionizosa. - Czyżbyś nigdy mnie nie widziała w tej postaci?
 - No wyobraź sobie, że nie - mruknęłam. - Co ty tutaj jesteś?
 - Jest sylwester, wszyscy się bawią, więc jakby mogło mnie tutaj nie być? - zapytał i się uśmiechnął. 
 Jego uśmiech był taki podobny do mojego. Nigdy nie zwracałam uwagi, na to, że może nas łączyć jakieś podobieństwo. Nawet w tej masce mój ojciec wyglądał pociągająco.
 - Moja mama znała cię w ten sposób? - chłopak uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby.
 - Tak, właśnie w ten sposób mnie twoja matka znała. Była również taka piękna jak ty dzisiaj.
 - Dlaczego jesteś takim gburem? - zapytałam prosto z mostu.
 - Dlaczego ty zawsze musisz być taka szczera? - uniósł swoją ciemną brew. - Nie ważne, nie musisz odpowiadać. Jesteśmy w jakimś sensie tacy sami.
 Prychnęłam, a ten przyciągnął mnie bliżej siebie. Uwielbiałam jego zapach, przypominał mi on bardzo o mamie, dlatego do oczy napłynęły mi łzy.
 - Dlaczego kochałeś moją mamę i czy w ogóle ją kochałeś? 
 Słyszałam jak wzdycha, ale to nie zaszkodziło mi, żeby jeszcze bardziej się do niego przytulić. To tylko taniec...
 - Twoja matka miała w sobie, to coś. Była słodka, ale za razem biła goryczą. Nigdy nie była naiwna, zawsze myślała racjonalnie. Potrafiła mnie zrozumieć - podniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy. - Dziwne, nie? Ona znała mnie tak jak nikt do tej pory... Dlatego jesteś ty.
 - Proszę cię - prychnęłam. - Masz jeszcze kilkadziesiąt innych dzieci.
 - Ale tylko jedną córkę... - poczułam jak jego mięśnie się napinają. - To nie jest przypadek, Han. Zawsze mam córkę z łona kobiety, którą kochałem najmocniej. 
 - To mało tych kobiet kochałeś.
 Ten pokiwał głową i uśmiechnął się. 
 - Dlatego tak cię traktuję. Za bardzo mi przypominasz matkę i to boli. Po prostu musisz zrozumieć, że cię kocham, ale nie potrafię tego okazywać. 
 Przytuliłam się do jego szyi i rozpłakałam się. Nigdy nie myślałam, że z jego ust usłyszę te słowa. Wiem, że już ich nigdy nie usłyszę, ale to mi wystarczyło. Poczułam jak do dłoni wkłada mi coś małego. Odsunęłam się od jego szyi i spojrzałam na to, co miałam w ręku. Był to łańcuszek o kształcie grona. Taki sam miała moja mama, ale po śmierci myślałam, że go gdzieś zgubiłam.
 - Mam nadzieję, że będzie cię chronić tak jak twoją matkę. 
 - Szkoda, że nie uchroniła jej przed śmiercią. 
 - Ona wiedziała, że ten dzień nadejdzie - pogłaskał mnie po policzku. - Teraz twoja kolej, Han. Nie poddawaj się i nie pozwól, żebym i ciebie stracił. 
 - A co to zmieni? Przecież nigdy nie będziemy normalną rodziną. 
 - My nie, ale ty ją możesz stworzyć - pocałował mnie w czoło. - To nie przypadek, że widziałaś Rikki. Ona chciała, żebyście przybyli do Polski, ona coś wie.
 - Tato, ale jak to możliwe? 
 Ten się uśmiechnął do mnie i pocałował w czoło. 
 - W oku Posejdona ją znajdziesz, ale pamiętaj, że ona już nie jest sobą. Została wygnana i przez to stała się silna. Będziecie ją potrzebować, ale nie teraz. Nie teraz. Postaraj się, żeby Zo jej nie podpadła.
 - Dlaczego? 
 - Bo Rikki ją zabije, to w niej się zmieniło. Nie ma serca i jest bezlitosna. Teraz pozwól, że pójdę się bawić.
 - Tato, my już nigdy nie porozmawiamy w ten sposób, prawda? 
 - To jest właśnie minus bycia moim dzieckiem.
 Pokiwałam głową i odeszłam. Nie zdałam sobie sprawę, że tyle czasu minęło. Za parę minut ma się zacząć odliczanie do Nowego Roku. Podeszłam do reszty, która patrzyła na mnie gniewnie.
 - Fajnie się bawiłaś? - warknął Gregory. - Mieliśmy obserwować, a nie przetańczyć z jakimś idiotą. 
 Przewróciłam oczami i pociągnęłam do tańca Shedowa, na co Zoey, która muszę przyznać nieźle wyglądała, skrzywiła się. No cóż, taki żywot. Położyłam rękę na jego ramieniu i spojrzałam w oczy.
 - Musisz poskromić Zoey...
 - Co? - spojrzał na mnie w szoku.
 - Rikki. 
 - To był Dionizos, nie? - pokiwałam twierdząco głową. - Hmm... Tak myślałem. Wątpię, żebyś na kogoś patrzyła w taki sposób. Dobra, dobra. Hmm... Melisa nie wystarczy, nie?
 - Za słabe. 
 Uśmiechnęliśmy się i wróciliśmy do reszty. Podeszłam do Dylana i złapałam jego dłoń. Nachyliłam się i szepnęłam mu na ucho.
 - Szczęśliwego Nowego Roku.

11 komentarzy:

  1. jejciuu... to jest takie cudowne..! boże jak ja kocham tego bloga... Twoje blogi są najlepsze na świecie.! zawsze niecierpliwie czekam na nowy rozdział. Codziennie patrzę czy nie ma nowego, a jak już jest to normalnie skacze ze szczęścia. Twój blog zawsze poprawia mi humor. Proszę.. nie przerywaj pisania go bo się chyba załamię. Jesteś naprawdę wspaniałą pisarką. Proszę cię proszę... Dodaj jutro albo za 3 dni nowy rozdział. Błagam cię błagamm.. I tak wiem że ten komentarz to tylko jakiś tam głupi spam i wgl.. no ale tak bardzo chciałam ci napisać co myślę.. No nic. Pozdrawiam Weronika :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, jeżeli każdy myśli, że jeżeli napisze, co myśli jest spamem, to się nie dziwię, że nie komentują. Dla nas to jest przyjemność czytać, to co napiszecie. Miło mi, że tak mówisz, ale na tym blogu są dwie autorki przez, co nigdy nie wiem, czy chodzi Wam o mnie, czy o Bujkę. Przeważnie piszecie w jednej osobie, tak jakbyście myślały, że to jest tylko mój lub Bujki blog ;) Notka na pewno nie pojawi się szybko, ponieważ teraz nie mamy czasu, żeby siedzieć i pisać... No, ale cóż, teraz jest kolej Bujki, więc może się spręży z miłości do Was. ^^
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. rozdział świetny jak zawsze. Wow nie sądziłam że stać na takie coś Dionizosa o-O. Mam nadzieje że Zo nie zrobi nic głupiego w kolejnym rozdziale... Czekam na kolejny pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak... Jak coś złego, to tylko Zo XD <3

      Usuń
  3. Napisz cos jeszcze na tym blogu i blogu z alex prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy kolejny rozdział
    nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń
  5. wasze opowiadanie są cudne ale kiedy dodacie nowe? Od 12 dni ciągle tu wchodzę i nic się nowego nie pojawia, a szkoda. Piszecie naprawdę świetnie. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Mam nadzieje że szybko go dodacie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Napiszcie nowe rozdziały proszę. To opowiadanie jest cudowne♥ Czemu nie piszecie już od miesiąca.? Proszę napiszcie coś, jestem ciekawa dalszej części, po prostu zakochałam się w niej. ♥.♥ ~A.

    OdpowiedzUsuń
  7. Macie cudowny talent pisarski. Świetnie piszecie takie opowiadania, zawierają to co najważniejsze w tym. ; )
    Jogobella.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiecie że jesteście świetne ?
    Jak jeszcze nie to ja wam powiem że jesteście po prostu zajebiste. Podziwiam wasz styl pisania, a rozdziały nie są krótkie. Dzisiaj przez przypadek weszłam na tego bloga i z ciekawości zaczęłam czytać. W taki oto sposób przeczytałam całe opowiadanie i co najdziwniejsze chciałabym jeszcze,jeszcze. Jednym słowem zostałam potworem zżerającym wasze opowiadanie w minimalnym czasie. Co do postaci to lubie bardzo Hanie i Chrisa. Szkoda mi Hani, jej uczucia względem Dylana są nie odwzajemnione. Moim zdaniem Hania pasuje do Chrisa. Shedow i Zoey są strasznie słodcy oczywiście na swój sposób. Fabuła opowiadania jest ciekawa, ogólnie rzecz biorąc ja uwielbiam mity. Życze weny i błagam o następny rozdział :)TYLKO SZYBKO BO DŁUGO NIE WYTRZYMAM


    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super blog!
    I chciałam poinformować, że przez mojego bloga zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger.
    Więcej informacji tutaj --> http://england-changed-my-life-one-direction.blogspot.com/
    xoxo Sisi

    OdpowiedzUsuń