- Co macie? - spytałam podchodząc do moich przyjaciół.
Ci spojzeli na mnie gniewnie.
Zmusiłam ich do jakiejś idiotycznej gry, którą wymysliła organizatorka balu. Rozchodziło się o to, że musisz wylosować żeton z podobizną jakiegoś zwierzęcia, a później szukać swojej "drógiej połówki". Ja wylosowałam dzika, albo wściekłą świnię. W sumie pasowało do mnie.
- Tygrys - odezwała sie Hanna, która krzywiła się próbując wypić taniego szampana, który nie przypadł jej do gustu. W końcu wyrwałam jej kieliszek i opróżniłm go . - dzięki.- poowiedzała z wdzięcznością.
Wyszczezyłam się do niej i wzięłam jeszcze jeden kieliszek ze stołu. Tak dawno się nie bawiłam, że az boli. Postanowiłam sie dziś nawalić, ale nic mocziejszego od pączu nie znalazłam... Kij z tym, ja chce się bawić! W obozie mamy surowy zakas "dobrej zabawy", a Hanna nigdy mi nie pozwala wziąć chodźby jednej butelki winka. Jedynie jak tam jej bracia coś nowego wychodują to mnie częstują, tylko kieliszkiem... A te wina sią taki ddddddooooooobbbbbbbbrrrreeee!!
Odkłądając pusty kieliszek odwróciłam sie do Shedowa:
- Jakiś ptak z zakrzywionym dziobem. - powiedział uprzedzając moje pytanie. Wyszczezyłam się do niego.
- Ja mam Sowe. - powiedział Dylan dopijając szampana.
Zwróciłam się w stronę Grześka/
- Też jakiś ptak. - spojrzał na Shedowa i zaczeli badac sie wzrokiem.
Po chwili organizatorka znów zabrała głos. Zachęcała nas do poznania naszej "drugiej" połówki. Chwyciłam za reke Hanie i ruszyłam z nią przez tłum. Co chwile przystawałam i pytałam się facetów jakie mają zwierze, mósiałam sprawe załatwiać za dwie bo okazało się że Hani zabrakło języka w gebie... albo co chcwile parskała śmiechem.
Po jakimś 1684135168341523 podejściu znudziłam się.
- To moje ostatnie podejście! - warknęłam.
Podeszłam do blondyna odwróconego do mnie tyłem, który rozmawiał ze swoim kompanem:
- Przepraszam...
- Dzik. - uprzedził mnei nieznajomy.
Spojrzałam na niego anielskim w wzrokiem:
- Alleluja! W końcu! Ty nawet nie wiem jak się natrudziłam aby ciebie znaleźć! A tak wogóle Zuza. - podałam mu rękę.
Ujął ją i przyłożył sobie to ust. Troche mnie to zakłopotało, a Toscano parsknęła śmiechem. Próbowałam ją nadepnąć, ale ciągle mi uciekała. Wredna jęza.
- Aleksander. - przedstawił się mężczyzna.
Bóg sexu we własnej osobie. Jasne, blond włosy zostały starannie ułożone na głowie, a kilkudniowy zarost został profesjonalnie przycięty, o jego rysach nie mogłam zbyt duzo powiedzieć, gdyż połowe jego twarzy zasłaniała srebrna maska, która błyszczała w świetle lamp. Mogłam się w niej spokojnie przejrzeć, działała podobnie jak lustro. Z pod maski zerkały na mnie dwoje ciekawskich jasnych oczu, które dosłownie rozbierały mnie. Pod spojrzeniem mężczyzny, (który nie mógłbbyć grubo starszy odemnie. Stawiałam na jakies 24-26 lat), czułam się dziwnie naga. Jego oczy wwiercały się we mnie jakby chciał zajrzeć mi do duszy. Troche mnie to krępowało.
- Och przepraszam cóż to za maniery. - powiedział obdarowując Han pięknym uśmiechem. - A ty jesteś...?
- Hania - podała mu rękę, a on również ją pocałował.
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
Han spłonęła rumieńcem.
A ja miałam ochote rzucić się na nią. Mi takiego komplementu nie posłał! Byłam smutna...
Po chwili Alek przedstawił nam swojego towarzysza, którym okazał się czarujący szatyn, o imieniu Darek. Był bardzo miłym mężczyzną. Po chwili porwali nas do tańca, a my nie opierałyśmy się. Jedną z najgorszych rzeczy jaka mogła mi się przydarzyć na imprezie sylwestrowej?! Porwanie do tańca przez jakiegoś przystojniaka gdy ty nie umisz tańczyć i wyglądasz jak stado hipopotamów na parkiecie. No po prostu mega.
- Niezwykle udany bal, nie sądzisz? - spytał patrząc mi głęboko w oczy.
Widziałam w nich coś dziwnie znajomego, ale nie byłam pewna co to mogło być. Ale była pewna, że ktoś już tak na mnie patrzył.
- Owszem. - zdołałam tylko odpowiedzieć. Coś w sposobie bycia tego mężczyzny mnie ośmielało.
- Jestem wręcz zachwycony, że najpiękniejsza kobieta na tej sali właśnie tańczy obok mnie... i zaledwie kilka centymetrów dzieli nasze ciała od siebie. - poczułam pocałunek na swojej szyi.
Zareagowałam impulsywnie i próbowałam się wyrwać, ale mężczyzna trzymał mnie w żelaznym uścisku.
- Wiedziałam, że w zachowaniu takiego przystojniaka jak ty, musi kryć się pedofilia.
- Dawno nie czułem słodyczy córki Zeusa... - oblizał wargi - a twoje słowa działają jak miód na moje zbolałe uszy!
Szarpałam się jak pies na uwięzi.
- Kim jesteś? - warknęłam.
Mężczyzna szybkim ruchem obrócił mnie i moje plecy przylgnęły do jego ciepłego torsu. Moje oczy ujrzały wielkie lustro, które zostało zamieszczone zamiast ściany. Widziałam na nim odbicie moje i mężczyzny, który był o głowe wyższy ode mnie.
Miałam na sobie zwiewną czarno-błękitną sukienkę, która opinala mi biust, a kolejna warstwa spływała swobodnie na moje uda. Zdobienia były zrobione z piór i taką też miałam maskę.
- Wyglądasz jak spanikowany ptak w klatce. - powiedział Alek i czubkiem nosa zaczął drażnić moją skórę.
Zignorowałam go:
- Kim ty u diabła ciężkiego jesteś?! - krzyknęłam i wtedy poczułam ręke na gardle.
- Ciii... nie krzycz tak... Teraz dopiero zacznie się zabawa. - tanecznym krokiem odwrócił nas w stronę tańczącego tłumu - Mali herosi wpadliście w pułapkę.
Znieruchomiałam. Skąd on..?
- Nie domyśliłaś się? - zaśmiał się - to już nawet twoi towarzysze wiedzą... spójrz na prawo - obróciłam tam głowę. Shedow rozmawiał zajadle z jakąś kobietą, która miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę. Poczuła się jakbym ją znała... - a teraz na lewo - tak tez zrobiłam. Hania zaczeła szarpać się z Darkiem. Cholera!
Myślałam gorączkowo jak wyjść z tej beznadziejnej sytuacji... Chwila... przecież mam pare asów w rękawie.
- Wpadliście w naszą zasadzkę... to nie było az tak trudne...
Odepchnęłam go od siebie i wyciągnęłam szpilkę, moja fryzura doszczętnie została zniszczona. Nacisnęłam na stalowy grzybek i szpilka wydłużyła się. Chyba wycałuje Gregorego, że dał mi taką zabawkę. Cięłam faceta w twarz. Tek krzyknął i złapał się za lewe oko. Paskudna rana ciągnęła się od lewej kości policzkowej do czoła. Obróciłam się na pięcie i zaczęłam przepychać się przez tłum w stronę Hani. Popchnęłam jakąś kobiete, która wpadła na Darka, jak prawdziwy dżentelmen złapał ją, a tym samym wypuścił Toscano. Rzuciłam w jej stronę szpilke do włosów, a sama sięgnęła pod sukienkę. Na udzie miałam przymocowaną pochwe z mieczem. Uwolniłam moje ostrze i obróciłam się w stronę ludzi. Zaczęli się niebezpiecznie do nas zbliżać...
No to teraz zaczeła się impreza.
Ci spojzeli na mnie gniewnie.
Zmusiłam ich do jakiejś idiotycznej gry, którą wymysliła organizatorka balu. Rozchodziło się o to, że musisz wylosować żeton z podobizną jakiegoś zwierzęcia, a później szukać swojej "drógiej połówki". Ja wylosowałam dzika, albo wściekłą świnię. W sumie pasowało do mnie.
- Tygrys - odezwała sie Hanna, która krzywiła się próbując wypić taniego szampana, który nie przypadł jej do gustu. W końcu wyrwałam jej kieliszek i opróżniłm go . - dzięki.- poowiedzała z wdzięcznością.
Wyszczezyłam się do niej i wzięłam jeszcze jeden kieliszek ze stołu. Tak dawno się nie bawiłam, że az boli. Postanowiłam sie dziś nawalić, ale nic mocziejszego od pączu nie znalazłam... Kij z tym, ja chce się bawić! W obozie mamy surowy zakas "dobrej zabawy", a Hanna nigdy mi nie pozwala wziąć chodźby jednej butelki winka. Jedynie jak tam jej bracia coś nowego wychodują to mnie częstują, tylko kieliszkiem... A te wina sią taki ddddddooooooobbbbbbbbrrrreeee!!
Odkłądając pusty kieliszek odwróciłam sie do Shedowa:
- Jakiś ptak z zakrzywionym dziobem. - powiedział uprzedzając moje pytanie. Wyszczezyłam się do niego.
- Ja mam Sowe. - powiedział Dylan dopijając szampana.
Zwróciłam się w stronę Grześka/
- Też jakiś ptak. - spojrzał na Shedowa i zaczeli badac sie wzrokiem.
Po chwili organizatorka znów zabrała głos. Zachęcała nas do poznania naszej "drugiej" połówki. Chwyciłam za reke Hanie i ruszyłam z nią przez tłum. Co chwile przystawałam i pytałam się facetów jakie mają zwierze, mósiałam sprawe załatwiać za dwie bo okazało się że Hani zabrakło języka w gebie... albo co chcwile parskała śmiechem.
Po jakimś 1684135168341523 podejściu znudziłam się.
- To moje ostatnie podejście! - warknęłam.
Podeszłam do blondyna odwróconego do mnie tyłem, który rozmawiał ze swoim kompanem:
- Przepraszam...
- Dzik. - uprzedził mnei nieznajomy.
Spojrzałam na niego anielskim w wzrokiem:
- Alleluja! W końcu! Ty nawet nie wiem jak się natrudziłam aby ciebie znaleźć! A tak wogóle Zuza. - podałam mu rękę.
Ujął ją i przyłożył sobie to ust. Troche mnie to zakłopotało, a Toscano parsknęła śmiechem. Próbowałam ją nadepnąć, ale ciągle mi uciekała. Wredna jęza.
- Aleksander. - przedstawił się mężczyzna.
Bóg sexu we własnej osobie. Jasne, blond włosy zostały starannie ułożone na głowie, a kilkudniowy zarost został profesjonalnie przycięty, o jego rysach nie mogłam zbyt duzo powiedzieć, gdyż połowe jego twarzy zasłaniała srebrna maska, która błyszczała w świetle lamp. Mogłam się w niej spokojnie przejrzeć, działała podobnie jak lustro. Z pod maski zerkały na mnie dwoje ciekawskich jasnych oczu, które dosłownie rozbierały mnie. Pod spojrzeniem mężczyzny, (który nie mógłbbyć grubo starszy odemnie. Stawiałam na jakies 24-26 lat), czułam się dziwnie naga. Jego oczy wwiercały się we mnie jakby chciał zajrzeć mi do duszy. Troche mnie to krępowało.
- Och przepraszam cóż to za maniery. - powiedział obdarowując Han pięknym uśmiechem. - A ty jesteś...?
- Hania - podała mu rękę, a on również ją pocałował.
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
Han spłonęła rumieńcem.
A ja miałam ochote rzucić się na nią. Mi takiego komplementu nie posłał! Byłam smutna...
Po chwili Alek przedstawił nam swojego towarzysza, którym okazał się czarujący szatyn, o imieniu Darek. Był bardzo miłym mężczyzną. Po chwili porwali nas do tańca, a my nie opierałyśmy się. Jedną z najgorszych rzeczy jaka mogła mi się przydarzyć na imprezie sylwestrowej?! Porwanie do tańca przez jakiegoś przystojniaka gdy ty nie umisz tańczyć i wyglądasz jak stado hipopotamów na parkiecie. No po prostu mega.
- Niezwykle udany bal, nie sądzisz? - spytał patrząc mi głęboko w oczy.
Widziałam w nich coś dziwnie znajomego, ale nie byłam pewna co to mogło być. Ale była pewna, że ktoś już tak na mnie patrzył.
- Owszem. - zdołałam tylko odpowiedzieć. Coś w sposobie bycia tego mężczyzny mnie ośmielało.
- Jestem wręcz zachwycony, że najpiękniejsza kobieta na tej sali właśnie tańczy obok mnie... i zaledwie kilka centymetrów dzieli nasze ciała od siebie. - poczułam pocałunek na swojej szyi.
Zareagowałam impulsywnie i próbowałam się wyrwać, ale mężczyzna trzymał mnie w żelaznym uścisku.
- Wiedziałam, że w zachowaniu takiego przystojniaka jak ty, musi kryć się pedofilia.
- Dawno nie czułem słodyczy córki Zeusa... - oblizał wargi - a twoje słowa działają jak miód na moje zbolałe uszy!
Szarpałam się jak pies na uwięzi.
- Kim jesteś? - warknęłam.
Mężczyzna szybkim ruchem obrócił mnie i moje plecy przylgnęły do jego ciepłego torsu. Moje oczy ujrzały wielkie lustro, które zostało zamieszczone zamiast ściany. Widziałam na nim odbicie moje i mężczyzny, który był o głowe wyższy ode mnie.
Miałam na sobie zwiewną czarno-błękitną sukienkę, która opinala mi biust, a kolejna warstwa spływała swobodnie na moje uda. Zdobienia były zrobione z piór i taką też miałam maskę.
- Wyglądasz jak spanikowany ptak w klatce. - powiedział Alek i czubkiem nosa zaczął drażnić moją skórę.
Zignorowałam go:
- Kim ty u diabła ciężkiego jesteś?! - krzyknęłam i wtedy poczułam ręke na gardle.
- Ciii... nie krzycz tak... Teraz dopiero zacznie się zabawa. - tanecznym krokiem odwrócił nas w stronę tańczącego tłumu - Mali herosi wpadliście w pułapkę.
Znieruchomiałam. Skąd on..?
- Nie domyśliłaś się? - zaśmiał się - to już nawet twoi towarzysze wiedzą... spójrz na prawo - obróciłam tam głowę. Shedow rozmawiał zajadle z jakąś kobietą, która miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę. Poczuła się jakbym ją znała... - a teraz na lewo - tak tez zrobiłam. Hania zaczeła szarpać się z Darkiem. Cholera!
Myślałam gorączkowo jak wyjść z tej beznadziejnej sytuacji... Chwila... przecież mam pare asów w rękawie.
- Wpadliście w naszą zasadzkę... to nie było az tak trudne...
Odepchnęłam go od siebie i wyciągnęłam szpilkę, moja fryzura doszczętnie została zniszczona. Nacisnęłam na stalowy grzybek i szpilka wydłużyła się. Chyba wycałuje Gregorego, że dał mi taką zabawkę. Cięłam faceta w twarz. Tek krzyknął i złapał się za lewe oko. Paskudna rana ciągnęła się od lewej kości policzkowej do czoła. Obróciłam się na pięcie i zaczęłam przepychać się przez tłum w stronę Hani. Popchnęłam jakąś kobiete, która wpadła na Darka, jak prawdziwy dżentelmen złapał ją, a tym samym wypuścił Toscano. Rzuciłam w jej stronę szpilke do włosów, a sama sięgnęła pod sukienkę. Na udzie miałam przymocowaną pochwe z mieczem. Uwolniłam moje ostrze i obróciłam się w stronę ludzi. Zaczęli się niebezpiecznie do nas zbliżać...
No to teraz zaczeła się impreza.
***
- Powiedz mi... - krzyknęła Hania, pomiędzy jednym uderzeniem miecza a drugim. - jak to jest, że ty przyciągasz do siebie zawsze palantów...? Albo bliźniaczych bogów?
Spojrzałam na nią z ukosa i zdzieliłam rękojeścią mieczem, jednego z synów Alexa ( czyli bliźniaczych bogów ). Obróciłam się i zablokowała cios włócznią moją tarczą.
- To są uroki tego, że jestem piękną! - krzyknęłam i uchyliła się przed latającym krzesłem.
Hanna zaśmiałą się.
- Widze, że humor ci dopisuje! - odkrzyknęła przetaczając się na ziemi, pod stół gdyż zaczęli nas bombardować strzałami.
Odepchnęłam przeciwnika i próbowałam wskoczyć pod stół, ale zagapiłam się i poczułam pieczący ból na ramieniu.
Syknęłam.
Wyciągnęłam kolejną szpilkę ze włosów, która była mini sztyletem. Rzuciłam nim w kobiete nożownika, której ostrze właśnie siedziało mi w ręce.
Rzuciłam się pod stół i zasłoniłam nas tarczą.
- Gdzie jest Dylan?! - szepnęłam - miał tylko sprawdzić czy Klara tu jest. Długo nie wytrzymamy!
Romeo, poszedł razem z Shedowem poszukać Klary, a Gregory miał za zadanie wyprowadzić cywilów, a my robimy dywersje... miło!
- Nie zrzędź! - odgryzła się. Spojrzała na mnie i jej oczy się rozszerzyły - masz nuż w ramieniu.
Spojrzałam na nią jak na idiotke.
- Serio?! Nie zauważyłam! - kopnęłam osobę, która próbowała wyciągnąć mnie spod stołu.
- Nie ruszaj się to go wyciągnę. - sięgnęła ręką po rękojeść tego złomu.
Moje oczy powiększyły się.
- Nie ma mowy. - zaprotestowałam.
No to teraz rozegrałyśmy scene z 1 części Shreka. Tylko, że ja grałam ogra, a Toscano - Fione. Gdy w końcu wyrwała mi ten szmelc krzyknęłam, jakby wypruwali mi flaki.
- Mam. - zaczęła triumfalnie kręcić sztyletem.
- AAaaauuuu... Nawet łeski mi pociekły. - pożaliłam się. - ja cie kiedyś zabije. Zakopie, odkopie, zadźgam, rzucę Harybsą na pożarcie, a to co z ciebie zostanie, pójdzie...
-Witam panie. - Shedow pojawił się pomiędzy nami. - Zwijamy z imprezy. Greg sobie nie radzi.
Zaczęłyśmy protestować ( obie nie lubiłyśmy podróży, prywatnymi liniami Pana Gomeza) , ale on objął nas.
Pufff!
Już nas nie było.
WITAM!!!
Po prawie 4 miesiącach nie bycia tutaj, postanowiłam ruszyć swoją zacną dupkę i dokończyć notkę:D Coś niecoś jest xD Z Kingą postanowiłyśmy reaktywować bloga więc teraz notki (mam nadzieje ) bd pojawiać się szybciej:D
No to teraz zapraszam do czytania i cierpliwości:D
Ps. Wybaczcie za błędy... Coś i się zepsuło i mi już nie podkreśla na czerwono ;(
- To są uroki tego, że jestem piękną! - krzyknęłam i uchyliła się przed latającym krzesłem.
Hanna zaśmiałą się.
- Widze, że humor ci dopisuje! - odkrzyknęła przetaczając się na ziemi, pod stół gdyż zaczęli nas bombardować strzałami.
Odepchnęłam przeciwnika i próbowałam wskoczyć pod stół, ale zagapiłam się i poczułam pieczący ból na ramieniu.
Syknęłam.
Wyciągnęłam kolejną szpilkę ze włosów, która była mini sztyletem. Rzuciłam nim w kobiete nożownika, której ostrze właśnie siedziało mi w ręce.
Rzuciłam się pod stół i zasłoniłam nas tarczą.
- Gdzie jest Dylan?! - szepnęłam - miał tylko sprawdzić czy Klara tu jest. Długo nie wytrzymamy!
Romeo, poszedł razem z Shedowem poszukać Klary, a Gregory miał za zadanie wyprowadzić cywilów, a my robimy dywersje... miło!
- Nie zrzędź! - odgryzła się. Spojrzała na mnie i jej oczy się rozszerzyły - masz nuż w ramieniu.
Spojrzałam na nią jak na idiotke.
- Serio?! Nie zauważyłam! - kopnęłam osobę, która próbowała wyciągnąć mnie spod stołu.
- Nie ruszaj się to go wyciągnę. - sięgnęła ręką po rękojeść tego złomu.
Moje oczy powiększyły się.
- Nie ma mowy. - zaprotestowałam.
No to teraz rozegrałyśmy scene z 1 części Shreka. Tylko, że ja grałam ogra, a Toscano - Fione. Gdy w końcu wyrwała mi ten szmelc krzyknęłam, jakby wypruwali mi flaki.
- Mam. - zaczęła triumfalnie kręcić sztyletem.
- AAaaauuuu... Nawet łeski mi pociekły. - pożaliłam się. - ja cie kiedyś zabije. Zakopie, odkopie, zadźgam, rzucę Harybsą na pożarcie, a to co z ciebie zostanie, pójdzie...
-Witam panie. - Shedow pojawił się pomiędzy nami. - Zwijamy z imprezy. Greg sobie nie radzi.
Zaczęłyśmy protestować ( obie nie lubiłyśmy podróży, prywatnymi liniami Pana Gomeza) , ale on objął nas.
Pufff!
Już nas nie było.
WITAM!!!
Po prawie 4 miesiącach nie bycia tutaj, postanowiłam ruszyć swoją zacną dupkę i dokończyć notkę:D Coś niecoś jest xD Z Kingą postanowiłyśmy reaktywować bloga więc teraz notki (mam nadzieje ) bd pojawiać się szybciej:D
No to teraz zapraszam do czytania i cierpliwości:D
Ps. Wybaczcie za błędy... Coś i się zepsuło i mi już nie podkreśla na czerwono ;(
Bujka ;***
Nareszcie ! Czekalam az dodasz notke te cale 4 miesiace i sie doczekalam. Zoey ... to znaczy Zuza i Hania mnie rozwalily. Tez chcialabym podrozowac z Shadowem. Czekam na nn:-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńcudo *_*
OdpowiedzUsuńBoski czekam na net ;)
OdpowiedzUsuńco się stało w tym rozdziale z chrisem ?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział wiedziałam że czekanie na niego się opłaci ;)
OdpowiedzUsuń