niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział trzydziesty ósmy

 - Co macie? - spytałam podchodząc do moich przyjaciół.
Ci spojzeli na mnie gniewnie.
Zmusiłam ich do jakiejś idiotycznej gry, którą wymysliła organizatorka balu. Rozchodziło się o to, że musisz wylosować żeton z podobizną jakiegoś zwierzęcia, a później szukać swojej "drógiej połówki". Ja wylosowałam dzika, albo wściekłą świnię. W sumie pasowało do mnie.
 - Tygrys - odezwała sie Hanna, która krzywiła się próbując wypić taniego szampana, który nie przypadł jej do gustu. W końcu wyrwałam jej kieliszek i opróżniłm go . - dzięki.- poowiedzała z wdzięcznością.
           Wyszczezyłam się do niej i wzięłam jeszcze jeden kieliszek ze stołu. Tak dawno się nie bawiłam, że az boli. Postanowiłam sie dziś nawalić, ale nic mocziejszego od pączu nie znalazłam... Kij z tym, ja chce się bawić! W obozie mamy surowy zakas "dobrej zabawy", a Hanna nigdy mi nie pozwala wziąć chodźby jednej butelki winka. Jedynie jak tam jej bracia coś nowego wychodują to mnie częstują, tylko kieliszkiem... A te wina sią taki ddddddooooooobbbbbbbbrrrreeee!!
Odkłądając pusty kieliszek odwróciłam sie do Shedowa:
 - Jakiś ptak z zakrzywionym dziobem. - powiedział uprzedzając moje pytanie. Wyszczezyłam się do niego.
 - Ja mam Sowe. - powiedział Dylan dopijając szampana.
Zwróciłam się w stronę Grześka/
 - Też jakiś ptak. - spojrzał na Shedowa i zaczeli badac sie wzrokiem.
Po chwili organizatorka znów zabrała głos. Zachęcała nas do poznania naszej "drugiej" połówki. Chwyciłam za reke Hanie i ruszyłam z nią przez tłum. Co chwile przystawałam i pytałam się facetów jakie mają zwierze, mósiałam sprawe załatwiać za dwie bo okazało się że Hani zabrakło języka w gebie... albo co chcwile parskała śmiechem.
Po jakimś 1684135168341523 podejściu znudziłam się.
 - To moje ostatnie podejście! - warknęłam.
Podeszłam do blondyna odwróconego do mnie tyłem, który rozmawiał ze swoim kompanem:
 - Przepraszam...
 - Dzik. - uprzedził mnei nieznajomy.
Spojrzałam na niego anielskim w wzrokiem:
 - Alleluja! W końcu! Ty nawet nie wiem jak się natrudziłam aby ciebie znaleźć! A tak wogóle Zuza. - podałam mu rękę.
Ujął ją i przyłożył sobie to ust. Troche mnie to zakłopotało, a  Toscano parsknęła śmiechem. Próbowałam ją nadepnąć, ale ciągle mi uciekała. Wredna jęza.
 - Aleksander. - przedstawił się mężczyzna.
           Bóg sexu we własnej osobie. Jasne, blond włosy zostały starannie ułożone na głowie, a kilkudniowy zarost został profesjonalnie przycięty, o jego rysach nie mogłam zbyt duzo powiedzieć, gdyż połowe jego twarzy zasłaniała  srebrna maska, która błyszczała w świetle lamp. Mogłam się w niej spokojnie przejrzeć, działała podobnie jak lustro. Z pod maski zerkały na mnie dwoje ciekawskich jasnych oczu, które dosłownie rozbierały mnie. Pod spojrzeniem mężczyzny, (który nie mógłbbyć grubo starszy odemnie. Stawiałam na jakies 24-26 lat), czułam się dziwnie naga. Jego oczy wwiercały się we mnie jakby chciał zajrzeć mi do duszy. Troche mnie to krępowało.
 - Och przepraszam cóż to za maniery. - powiedział obdarowując Han pięknym uśmiechem. - A ty jesteś...?
 - Hania - podała mu rękę, a on również ją pocałował.
 - Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
Han spłonęła rumieńcem.
            A ja miałam ochote rzucić się na nią. Mi takiego komplementu nie posłał! Byłam smutna...
Po chwili Alek przedstawił nam swojego towarzysza, którym okazał się czarujący szatyn, o imieniu Darek. Był bardzo miłym mężczyzną. Po chwili porwali nas do tańca, a my nie opierałyśmy się. Jedną z najgorszych rzeczy jaka mogła mi się przydarzyć na imprezie sylwestrowej?! Porwanie do tańca przez jakiegoś przystojniaka gdy ty nie umisz tańczyć i wyglądasz jak stado hipopotamów na parkiecie. No po prostu mega.
 - Niezwykle udany bal, nie sądzisz? - spytał patrząc mi głęboko w oczy.
Widziałam w nich coś dziwnie znajomego, ale nie byłam pewna co to mogło być. Ale była pewna, że ktoś już tak na mnie patrzył.  
 - Owszem. - zdołałam tylko odpowiedzieć. Coś w sposobie bycia tego mężczyzny mnie ośmielało.
 - Jestem wręcz zachwycony, że najpiękniejsza kobieta na tej sali właśnie tańczy obok mnie... i zaledwie kilka centymetrów dzieli nasze ciała od siebie. - poczułam pocałunek na swojej szyi.
Zareagowałam impulsywnie i próbowałam się wyrwać, ale mężczyzna trzymał mnie w żelaznym uścisku.
- Wiedziałam, że w zachowaniu takiego przystojniaka jak ty, musi kryć się pedofilia.
 - Dawno nie czułem słodyczy córki Zeusa... - oblizał wargi - a twoje słowa działają jak miód na moje zbolałe uszy!
Szarpałam się jak pies na uwięzi.
 - Kim jesteś? - warknęłam.
Mężczyzna szybkim ruchem obrócił mnie i moje plecy przylgnęły do jego ciepłego torsu. Moje oczy ujrzały wielkie lustro, które zostało zamieszczone zamiast ściany. Widziałam na nim odbicie moje i mężczyzny, który był o głowe wyższy ode mnie.
Miałam na sobie zwiewną czarno-błękitną sukienkę, która opinala mi biust, a kolejna warstwa spływała swobodnie na moje uda. Zdobienia były zrobione z piór i taką też miałam maskę.
 - Wyglądasz jak spanikowany ptak w klatce. - powiedział Alek i czubkiem nosa zaczął drażnić moją skórę.
Zignorowałam go:
 - Kim ty u diabła ciężkiego jesteś?! - krzyknęłam i wtedy poczułam ręke na gardle.
 - Ciii... nie krzycz tak... Teraz dopiero zacznie się zabawa. - tanecznym krokiem odwrócił nas w stronę tańczącego tłumu - Mali herosi wpadliście w pułapkę.
Znieruchomiałam. Skąd on..?
 - Nie domyśliłaś się? - zaśmiał się - to już nawet twoi towarzysze wiedzą... spójrz na prawo - obróciłam tam głowę. Shedow rozmawiał zajadle z jakąś kobietą, która miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę. Poczuła się jakbym ją znała... - a teraz na lewo - tak tez zrobiłam. Hania zaczeła szarpać się z Darkiem. Cholera!
Myślałam gorączkowo jak wyjść z tej beznadziejnej sytuacji... Chwila... przecież mam pare asów w rękawie.
 - Wpadliście w naszą zasadzkę... to nie było az tak trudne...
Odepchnęłam go od siebie i wyciągnęłam szpilkę, moja fryzura doszczętnie została zniszczona. Nacisnęłam na stalowy grzybek i szpilka wydłużyła się. Chyba wycałuje Gregorego, że dał mi taką zabawkę. Cięłam faceta w twarz. Tek krzyknął i złapał się za lewe oko. Paskudna rana ciągnęła się od lewej kości policzkowej do czoła. Obróciłam się na pięcie i zaczęłam przepychać się przez tłum w stronę Hani. Popchnęłam jakąś kobiete, która wpadła na Darka, jak prawdziwy dżentelmen złapał ją, a tym samym wypuścił Toscano. Rzuciłam w jej stronę szpilke do włosów, a sama sięgnęła pod sukienkę. Na udzie miałam przymocowaną pochwe z mieczem. Uwolniłam moje ostrze i obróciłam się w stronę ludzi. Zaczęli się niebezpiecznie do nas zbliżać... 
No to teraz zaczeła się impreza.

***

 - Powiedz mi... - krzyknęła Hania, pomiędzy jednym uderzeniem miecza a drugim. - jak to jest, że ty przyciągasz do siebie zawsze palantów...? Albo bliźniaczych bogów? 
Spojrzałam na nią z ukosa i zdzieliłam rękojeścią mieczem, jednego z synów Alexa ( czyli bliźniaczych bogów ). Obróciłam się i zablokowała cios włócznią moją tarczą.
 - To są uroki tego, że jestem piękną! - krzyknęłam i uchyliła się przed latającym krzesłem.
Hanna zaśmiałą się.
 - Widze, że humor ci dopisuje! - odkrzyknęła przetaczając się na ziemi, pod stół gdyż zaczęli nas bombardować strzałami.
Odepchnęłam przeciwnika i próbowałam wskoczyć pod stół, ale zagapiłam się i poczułam pieczący ból na ramieniu.
Syknęłam.
Wyciągnęłam kolejną szpilkę ze włosów, która była mini sztyletem. Rzuciłam nim w kobiete nożownika, której ostrze właśnie siedziało mi w ręce.
Rzuciłam się pod stół i zasłoniłam nas tarczą.
 - Gdzie jest Dylan?! - szepnęłam - miał tylko sprawdzić czy Klara tu jest. Długo nie wytrzymamy!
Romeo, poszedł razem z Shedowem poszukać Klary, a Gregory miał za zadanie wyprowadzić cywilów, a my robimy dywersje... miło!
 - Nie zrzędź! - odgryzła się. Spojrzała na mnie i jej oczy się rozszerzyły - masz nuż w ramieniu.
Spojrzałam na nią jak na idiotke.
 - Serio?! Nie zauważyłam! - kopnęłam osobę, która próbowała wyciągnąć mnie spod stołu.
 - Nie ruszaj się to go wyciągnę. - sięgnęła ręką po rękojeść tego złomu.
Moje oczy powiększyły się.
 - Nie ma mowy. - zaprotestowałam.
No to teraz rozegrałyśmy scene z 1 części Shreka. Tylko, że ja grałam ogra, a  Toscano - Fione. Gdy w końcu wyrwała mi ten szmelc krzyknęłam, jakby wypruwali mi flaki.
 - Mam. - zaczęła triumfalnie kręcić sztyletem.
 - AAaaauuuu... Nawet łeski mi pociekły. - pożaliłam się. - ja cie kiedyś zabije. Zakopie, odkopie, zadźgam, rzucę Harybsą na pożarcie, a to co z ciebie zostanie, pójdzie...
 -Witam panie. - Shedow pojawił się pomiędzy nami. - Zwijamy z imprezy. Greg sobie nie radzi.
Zaczęłyśmy protestować ( obie nie lubiłyśmy podróży, prywatnymi liniami Pana Gomeza) , ale on  objął nas.
 Pufff!
Już nas nie było.   


WITAM!!!
Po prawie 4 miesiącach nie bycia tutaj, postanowiłam ruszyć swoją zacną dupkę i dokończyć notkę:D Coś niecoś jest xD Z Kingą postanowiłyśmy reaktywować bloga więc teraz notki (mam nadzieje ) bd pojawiać się szybciej:D
No to teraz zapraszam do czytania i cierpliwości:D

Ps. Wybaczcie za błędy... Coś i się zepsuło i mi już nie podkreśla na czerwono ;(
Bujka ;***

5 komentarzy:

  1. Nareszcie ! Czekalam az dodasz notke te cale 4 miesiace i sie doczekalam. Zoey ... to znaczy Zuza i Hania mnie rozwalily. Tez chcialabym podrozowac z Shadowem. Czekam na nn:-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski czekam na net ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. co się stało w tym rozdziale z chrisem ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział wiedziałam że czekanie na niego się opłaci ;)

    OdpowiedzUsuń