- Nie musiałaś –
odezwał się Chris. – Znasz Chestera, on mnie nienawidzi.
Przyjaciel
opatrzył swój krwawiący nos. Nie mogłam uwierzyć, że nie przejął się tym, że
syn Aresa dał mu w twarz. Sięgnęłam ręką po biały ręczniczek i mu podałam.
Uśmiechnął się do mnie i zaczął czyścić nim okrwawioną twarz.
- Dziękuję, że
chciałeś mnie ochronić – powiedziałam i przytuliłam się do przyjaciela.
Zauważyłam, że w
ciągu tego roku przybrał trochę masy. W jego ramionach czułam się bezpieczna.
On zawsze będzie moim młodszym „bratem”, którego kocham. Odsunęłam odrobinę
głowę i spojrzałam w jego ciemne, dziecinne oczy, w których widziałam
pomieszane emocje. Raz widziałam radość, a za drugim razem cierpienie.
- Pomogę ci –
dotknęłam jego policzka.
On w zaskoczeniu
uniósł brwi. Nie domyślił się, o czym ja mówię.
- Pomogę ci
znaleźć Rikki, dobrze wiem, że właśnie jej szukasz.
- Skąd to wiesz? –
odsunął się ode mnie i spojrzał na las, który było widać z okna szpitalnego.
- Jestem twoja
przyjaciółką, nie zapominaj o tym.
Poklepałam go po
plecach i wyszłam z ośrodka szpitalnego. Przed nim już nie było Zayna i
Chestera. Na pewno knują jak się zemścić na mnie. Wzięłam głęboki wdech i
ruszyłam do mojego domku. Starałam się o niczym nie myśleć, ale cały czas
zastanawiam, co się dzieje z Zo i Shedow’em. Wiem, że są razem i nic nie może
im się stać, ale chciałabym wiedzieć chociaż, gdzie są.
Wskoczyłam na
werandę i chciałam już wejść do środka, ale coś przyciągnęło mój wzrok.
Zrobiłam krok do tyłu i na stoliku zobaczyłam kieliszek białego wina. Uniosłam
brwi i podeszłam tam. Sięgnęłam po złotą kopertę i wyciągnęłam z niej liścik.
Smacznego! ~D.
Czyżby ojciec
sobie o mnie przypomniał? Zmrużyłam oczy i powąchałam wino. Było tak
pociągające jak żadne inne, które wcześniej miałam okazję skosztować.
Przypomniały mi się czasy w Toskanii. Bardzo chciałabym dowiedzieć, co tam
słychać u mojego ojczyma. Czy sobie radzi i w ogóle. Rok temu poinformowano go
o moim zaginięciu. Boję się, że nie daje sobie rady beze mnie.
- Kogo tutaj
widzę? – na taras wszedł Ben, mój starszy brat. – Co tam masz?
Kiwnął głową w
kierunku kieliszka.
- Prezent od ojca
– mruknęłam.
Chciałam już
zrobić łyk, ale przeszkodził mi brat.
- To niemożliwe,
ojciec preferuje wino czerwone i tylko to daje nam w prezencie – wyciągnął rękę
i wziął kieliszek. Przysunął go do nosa i mocno się zaciągnął. – To jest z
trucizną!
- Co ty brałeś? –
przewróciłem oczami i odebrałam kieliszek. – Jak może być w tym trucizna? Czy
tyś oszalał?
- Powąchaj!
Zgodnie z jego
słowami zrobiłam to. Znowu poczułam afrodyzjak, więc nie rozumiałam, o co mu
chodzi. Widziałam, że nalega, żebym zrobiła to jeszcze raz. Skupiłam się i
zanurzyłam się w woni wina. Przypomniała mi się Toskania, hektary przepięknych
winorośli, który pięły się aż do nieba, ale poczułam delikatny, kwaśny zapach,
który wszystko burzył. Nigdy nie czułam takiego zapachu, ale coś czuję, że w
większej ilości odpychał by mnie. Odwróciłam się i z winorośli zerwałam jeden
listek, wrzuciłam go do napoju. Widziałam jak się rozpuszcza pod wpływem
trucizny dodanej do wina.
- Ale dlaczego? –
popatrzyłam w szoku na swojego brata. – Dlaczego nasz ojciec chciałby to
zrobić?
- Han, mówiłem ci,
że to nie prezent od ojca! – zabrał ode mnie kieliszek. – Postaram się
dowiedzieć skąd to się tutaj wzięło. Ty dziewczyno masz szczęście, że mnie
masz.
Uśmiechnął się i
odszedł. Nadal nie umiałam uwierzyć, że ktoś chciałby mnie zabić. Pierwszymi
osobami, które wpadły mi do głowy to Zayn i Chester, no ale nie podpisaliby się
D. Jeżeli tym De nie może być mój ojciec, to kto to?
Weszłam do swojego
pokoju i rzuciłam miecz na łóżko. Z mojej szafki wyciągnęłam luźne dżinsy oraz
turkusową bokserkę. Pobiegłam do łazienki i już na wejściu się załamałam. Nie
ma to jak dzielić ją z braćmi. Wszędzie były porozwalane ich ubrania, a
gdzieniegdzie stały butelki po winie. Przewróciłam oczami i wskoczyłam pod
prysznic, gdzie mogłam się wreszcie odprężyć, ale nie na długo. Do moich drzwi
ktoś zaczął walić.
- Han! – poznałam
po głosie, że to Dylan.
- Daj mi spokój!
Biorę prysznic, chyba, że chcesz dołączyć?! – zaczęłam się śmiać z własnego
„dowcipu”.
- Nie żartuj
sobie! – nie przestawał walić do drzwi. – Han wyłaź!
- Pali się?!
Przewróciłam
oczami i sięgnęłam po ręcznik. Muszę zapamiętać, że jak będę miała kiedyś
okazję to mam zabić Dylana.
- Zo ma kłopoty!
Te słowa zadziały
na mnie jak kubeł zimnej wody. Na szybko zaczęłam się ubierać, a włosy spięłam
w niedbały kok. Szybko otworzyłam drzwi i wpadłam w ramiona Dylana.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i szybko się ogarnęliśmy. Ja pobiegłam do mojego
pokoju po miecz i żeby nie tracić czasu wyskoczyłam przez okno. Pokiwałam głową
do Karola i podbiegłam do przyjaciela, który już zdążył dotrzeć do stajni.
- Co się stało? –
zaczęłam na szybko przygotowywać Tristiana do lotu.
- Widziałem ją i
jej matkę, a raczej jak ją zrzuca z czwartego piętra, no i Zirę…
Cholera!
Wskoczyłam na pegaza i przekazałam mu, gdzie ma lecieć. Cały czas nie mogłam
zrozumieć, dlaczego Nyks nie poinformowała mnie o niebezpieczeństwie. Poczułam
jak ogarnia mnie niesamowite zimno. Oczywiście, nie ma to jak lecieć z mokrymi
włosami. Próbowałam sprawdzić, czy leci za mną Dylan. Było tak jak myślałam.
Poprosiłam Tristiana, żeby z nim wyrównał.
-Co się dzieje? –
krzyknął w moją stronę Dylan.
- Chyba ktoś
chciał mnie dzisiaj otruć… - mruknęłam.
- Co? Ciebie? Kto?
- Nie wiem. –
ruszyłam ramionami. – Wiesz jak to wszystko wygląda…
Spojrzałam na
ciemne niebo, a przed oczami pojawiła mi się para czerwonych oczu. Straciłam
panowanie nad swoim ciałem i spadłam z Tristiana. Dobrze wiedziałam, że nikt
nie zdoła mnie już uratować. Bezwładnie spadałam na ziemię. Mogłam przyglądać
się pięknemu zachodowi słońca.
- No helloł
sister! – nie wiem jak, ale obok mnie pojawił się Chris. – Piękne widoczki,
prawda?
- Co ty tutaj
robisz? – byłam w ogromnym szoku.
- Spadam. –
wyszczerzył się.
Obejrzałam się na
dół, brakowało już tylko 100 metrów. Kiedy miało dojść do zderzenia, nagle
pojawiłam się na Tristianie. Rozejrzałam się i zobaczyłam wkurzonego Dylana.
- Dlaczego tak
długo? – jakby mógł skoczyłby Młodemu do gardła.
- Chciałem być
spektakularny! – krzyknął przyjaciel zza moich pleców.
- Wiedziałeś, że spadam? I co ty w ogóle tutaj robisz? – popatrzyłam w ciemne oczy mojego „braciszka”.
- Wiedziałeś, że spadam? I co ty w ogóle tutaj robisz? – popatrzyłam w ciemne oczy mojego „braciszka”.
- No wiesz, chcę
uratować Zo i powiedzieć jej jakiego ma idiotycznego chłopaka i brata!
Przewróciłam oczami
i skupiłam się na trasie. Prosiłam, żeby tylko nic się nie stało Zo. No i
dziękowałam bogom, że wysłali po mnie Chrisa.
- Chris! Ty
potrafisz się teleportować!
- No co ty!
- To, co my tutaj
właściwie jeszcze robimy? – uniosłam jedną brew.
- Oglądamy
widoczki?
Klepnęłam go w
głowę, na co syknął. Razem z Dylanem sprowadziliśmy nasze pegazy na dół i
kazaliśmy im wrócić do obozu. Stephens przekazał Romualdowi ,
gdzie widział ostatnio Zo, lecz Młody nie ogarniał nic z jego słów. Po jakimś
czasie pokazał mu to na mapie.
- Aa… Byłem tutaj
na lodach! – powiedział uradowany Christopher.
Ja z Dylanem
spojrzeliśmy na siebie i zdążyliśmy klepnąć się w czoło.
Kiedy już się
ogarnęliśmy, to stanęliśmy naprzeciwko siebie, trzymając za ręce Długo nie
trwało, żebyśmy się przenieśli do Anglii, a dokładnie w pole walki.
- No witam
wszystkich!- Chris zaczął machać
potworom.
- Ty miałaś być
martwa! – odwróciłam się i zobaczyłam Zirę, która trzymała ostrzę przy gardle
Zo. – Derek powiedział, że to załatwił.
- Derek? –
uderzyłam się w głowę. – Czyli już znam pana De. Chris, czy mógłbyś?
Chłopak pokiwał
głową i nim Zira zrozumiała, o co chodzi, porwał Zo spod jej ostrza.
- Szybciej się nie
dało? – mruknęła Zoey.
- Wybacz,
oglądałam widoczki.
Przewróciłam
oczami i przygotowałam się do walki.
Aaaa... Mam nadzieję, że się podoba Wam i nie umiecie się doczekać rozdziału Bujki xD
Kinga
Uwielbiam *__*
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial i ogolnie zazdroszcze tak orginalnego pomyslu i takiej swietnej wyobrazni !! :)
Wybacz, oglądałam widoczki. - LOLZ. Chris jest miszczem xd
OdpowiedzUsuńCześć. Twój blog został nominowany przeze mnie do Liebster Award. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej wejdź do mnie: http://www.true-story-true-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń