niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział siedemdziesiąty trzeci

    Ja już naprawdę mam dość pracy w obozie! Ciągłe konferencje, narady, zażalenia, skargi, narzekania, intrygi, plany, kłótnie wrzaski, obchody terenu, kręcenie nosem, trzaskanie, łamanie, rzucanie, wyrywanie, bicie, kąsanie, ciągnięcie, wybijanie, rażenie, podpalanie, a w końcu krzyki aby wszyscy sie zamknęli i usiedli na swoich miejscach. Czy już wspominałam, że nie cierpię pracy z bogami? Ciągle tylko układanie planu rozmów tak, aby ten, tamten, i sramten nie byli razem na sali bo się nie cierpią i roznieśli by obóz. Tu tak wielcy Bogowie się pokłócą i rozniosą cały dom, tamten nie słuchał, Ares podrywa pomniejsze boginie, a ja wychodzę z siebie aby Hefajstos nie widział, że Afrodyta jest wściekła na Aresa, który nie podrywa jej na oczach jej męża tylko podrywa inne, aby jego luba była bezpieczna, jednocześnie naraża się na jej gniew i coś czuję, że z sexu dziś będzie miał nici. Biedny braciszek. Za chwilę rozwalę mu łeb, gdyż rozpieprza mi całe spotkanie.
            Oczywiście święty Zeus poszedł w diabli, kiedy go okrzyczałam, że ma przestać mi nagle pomagać, bo poczucie winy nie daje mu spokoju. Przybiłyśmy sobie w tedy z boginią Herą piąteczki, choć ta kobieta mnie nie cierpi, tak jak resztę bękartów swego męża.
 - Czy możemy przejść do czegoś poważnego? - zapytałam, usiłując nie wyrwać swoich włosów - Wujku Hadesie wybacz, ale naprawdę nie chce rozmawiać na temat obdzierania tam kogoś ze skóry. - Mężczyzna zgromił mnie spojrzeniem, a jego żona odetchnęła z ulgą. Musiała słyszeć tą opowieść już miliardowy raz, też bym się nią znudziła - Mógłbyś swoją energię przeznaczyć na walkę z twoją bliźniaczką, naprawdę ułatwiłbyś nam sprawę. - próbowalam mówić spokojnie i bawić się w psychologa tak jak mi radził Luke, ale w dzisiejszym dniu już nadszarpnęli mojej złotej cierpliwości, aż zanadto.
 - Uważaj co do kogo mówisz! - syknął Bóg śmierci i rozkładu.
Zaczęłam wywijać nadgarstkiem.
 -Tak, tak. - wywróciłam oczami - Bo wrzucisz mnie do Tartaru i będziesz patrzył jak mnie przez wieki ciemność pochłania, słyszałam to już, czy możemy przejść już do TEMATU?! - wydarłam się czemu towarzyszyło odgłos gromu.. Zgiełk ucichł, a bogowie przestali robić to co robili - Dziękuję. Ktoś jeszcze ma jakieś pytania?
Z górnego rzędu wystrzeliła ręka.
 - Momosie jesli usłyszę pytanie, a la moge iść do łazienki, bądź kiedy to się skończy to obiecuje ci, że wyślę cię do Podziemia bez pomocy  Charona.
Bogu żartów zrzedła mina i usadowił się z powrotem na swoim miejscu, z towarzyszącym mu śmiechem innych bogów.
 - Zacznij więc córo Zeusa. - oddała mi głos Atena. Nie patrzyła na mnie, więc musiała byc ciągle na mnie zła, za to, że nie ochroniłam Klary przed tym wszystkim. Czemu wszyscy bogowie są do mnie negatywnie nastawieni? Nie rozumiem tego.
 - Dobrze, a więc zacznijmy od planu działania, który nie skończyliśmy na zeszłych obradach. Więc - odchrząknęłam - "Bogom nakazane jest nauczać swoje dzieci, posługiwania się mo..."
 - Sprzeciw to niedopuszczalne! - huknął któryś z bogów.
I znów się zaczyna... - pomyślałam - a już myślałam, że będzie spokojnie.
Atena stanęła w obronie herosów i zaczęła wygłaszać swoje argumenty dlaczego bóstwa powinny nauczyć władać mocą swoje dzieci. Powiem nawet dobrze jej szło dopuki reszta uznała, że i tak jest to bezcelowe bo nawet jeśli wszyscy herosi zginą, a zabijemy bliźniaczych bogów to oni od noszą sukces. Zero chęci aby uratować swoje dzieci. Egoiści.
Korzystając z nieuwagi bogów wyślizgnęłam sie niezauważona z sali i czmychnęłam z koloseum, wtapiając się w tło nieba.
JA mam na dzisiaj dość.


*** 


Odziana w czerń postać przemierzała śpiący obóz herosów ukrywając się w cieniu. Powita w czerń niezauwarzona przemykała pomiędzy herosami stojącymi na warcie, Ci ją nie zauwarzali, a gdy na nią wpadali nie potrafili zrozumiec co tak właściwie się stało i zwalali to na zmęczenie ciężkim dniem.
Postać miała tylko jeden cel. Dostać się do bariery, tak aby nikt inny ją nie zauważył.
Przemierzanie obozu nie sprawiało jej trudności, dzięki latach obserwacji i wtapianie się w otoczenie, wiedziała dokładnie gdzie być o dobrej porze aby nie zostać zauważoną.
Bez problemów dostała się do bariery i wyciągła przed siebie dłoń.
Żółte światło rozjaśniło noc, a bariera usunęła sie pod naporem dłoni, jakby uciekała od światła, które ją parzy. Postać ostrożnie wyszła za teren obozu i wtopiła się w czerń nocnego lasu.


***


 - Dobra czy wszyscy gotowi? - spytałam schodząc ze schodów do salonu domu Shedowa, w którym zgromadzili się wszyscy herosi wyznaczeni do wyruszenia, na misję ratunkową do obozu Ateny, aby wspomóc i przetransportować resztę braci do głównego obozu. Nie wiem jak ten salon i kuchnia pomieściły prawie trzydziestkę ludzi, ale to nie do mnie te pytanie. Ważne, że są wszyscy... wraz z kupą złotej sierści i jej Pani.
 - Jap - odparła Pheonix przestając głaskać Hastę.
 - Ty nie idziesz. - wskazałam na nią palcem.
 - Wszyscy idą. - żachnęła się.
Przewróciłam oczami.
 - Wszyscy oprócz ciebie. Koniec kropka. - założyłam ręce na piersi - Wypad mi stąd. Psujesz porządek. - wskazałam głową drzwi - Więcej razy powtarzać się nie będę.
 - Możesz to załatwić - jasnogłowa główka Luka znalazła się w pobliżu -  bardziej dyplomatycznie... jak przystało na córkę Zeusa.
Pojawiłam się za nim i moja pięść bardzo szybko natrafiła na szubek głowy dzieciaka. Nie musze mu mówić, że mnie poirytował.
 - Jak na syna Zeusa nie przystało nie umieć walczyć. -  uklękłam przed nim i poprawiłam kaftan - i na przyszłość nie wtrącaj się jak dorośli rozmawiają. - zapięłam naramiennik ciasno, ale tak aby nie krępował jego ruchów i wstałam spogladając na niezadowoloną i burzącą się w sobie i na zewnątrz Pheonix. - A ty tu dalej jesteś?
 - Nie masz takiej władzy aby mi rozkazywać.
Jęknęłam.
No widziałam, że przez te całe zamieszanie z nadzorcą do spraw Boskości, ktoś mnie posądzi o przywództwo. Och przecież jestem na to za głupia, a poza tym nie cisnę sie do takich miejsc... jedyne do czego się cisnę to do mojego Sheda, który przyszedł mi z odsieczą.
 - Ona nie, ale ten kawałek papieru ma taką siłę. - na słowa Shedowa wszyscy się uciszyli. Chyba się już przyzywczaili, że mojej obecności zawsze towarzyszy jakaś awantura. Ale żeby syn Nyks się odzywał publicznie... to wywołuje niezłe poruszenie.
Rzucił kartkę w stronę dziewczyny, która niechętnie go złapała.
 - Co to? - rozłożyła ją i zaczęła czytać.
Wzięłam jabłko i zaczęłam je powoli skubać.
 - Lista spisana przez Aresa, herosów, którzy mogą wyruszyć na odsiecz obozu Luka. - odparł schodząc ze schodów w ten swój seksowny sposób.
Zauważyłam, że kilka dziewczyn chciałyby go zjeść. Oj nie, nie... ten pan już zajęty. Lepiej na niego nie patrzcie bo oczy wyłupie - mówiła moja podświadomość.
 - Dlaczego akurat Ares ją spisał? - spytał Chester, włączając się do dyskusji.
Usadowiłam się wygonie na stoliku  i podkurczyłam nogę, tak aby moja broda spoczywała na rzepce.
 - Bo jest Bogiem Wojny i zajmuje się stanem żołnierzy. - odparłam zjadając całe jabłko razem z szupinką - Chyba nie będziecie się kłócić z Bogiem? - oblizałam palce - JA próbowałam i uwierzcie jest to bezcelowe.  - Pokazałam im kciuka - Także Chester wywal stąd Pheonix.
Ta przymrużyła oczy, ale o dziwo nie otworzyła ust. Jedynie warknęła i oscentacyjnie pokazała swoje niezadowolenie.
             Rozumiałam ją. Ja też po takich wydarzeniach ze swoim lubym, chciabym się wyrwać z obozu, a najlepiej w wir walki, która pozwala zapomnieć o stracie i innych bzdetach związanych z miłością. Współczułam tej małej pyskatej osóbce, ale miała swoje zadania, a ja wole nie ingerować w Boskie Plany. Umywam od tego ręce, ja jestem jedynie posłańcem pomiędzy Herosami, a Bogami, nie mam zamiaru brac za coś odpowiedzialności, jestem na to zbyt... nieodpowiedzialna. Moge lać po mordach obce zastępy, ale nie bede decydowała o życiu moich bliskich... niet to za dużo.
Po ustabilizowaniu sytuacji z Phoenix, podałam kartkę Gregorowi, który miał ją do pewności przeczytać na głos.
 - Aby zredukować wątpliwości wyczytam z listy nazwiska osób, które mają przygotować się do wymarszu, a reszta niech łaskawie wyjdzie. - krótko, zwięźle i na temat tak jak lubie, dlatego wybrałam do tego zadania właśnie syna Hefajstosa - Chester, Jasper, Emi, Kora, Kira, Scott...
Tymczasem ja wymknęłam się z salonu i stanęłam obok Shedowa.
 - Stresik? - Zapytał kierując swoje ciemne oczy na mnie.
Westchnęłam.
 - Pierwszy raz będe za kogoś odpowiedzialna. - Ścisnęłam drewnianą poręcz zdobioną małymi księżycami.
Chłopak zaśmiał się.
 - Pomyśl sobie, że to walka.
Zmarszczyłąm brwi.
 - Dlaczego?
Ujął moją dłoń i pociągnął w górę schodów. 
 - Bo tylko wtedy nie myślisz, że jesteś głupia i nieodpowiedzialna i włącza ci się instynkt Zeusowski.
Zachichotałam.
 - Zeusowskiego? Co to znaczy? - Odwróciłam się do niego i pchnęłam tyłkiem drzwi, które otworzyły się. Teraz to ja prowadziłam.
 - 'Ja wiem wszystko najlepiej, słuchać mnie bo mam intuicję i mam ochotę wypaćkać się w mózgu tego kto się napatoczy' To właśnie instynkt Zeusowski i jego dewiza życiowa.
Zrobiłam dzióbek.
 - Zjebałeś atmosfere. - odparłam kładąc mu dłoń na korpusie - Zapomniałeś dodać " jestem boska gdy paćkam się w mózgach przeciwników".
Uśmiechnął się jednym kącikiem ust, jak to miał w zwyczaju, a mi skończyła się przestrzeń za tyłkiem, a zaczęła się przestrzeń szafy, która więziła mnie.
 - I nie tylko wtedy.
Pochylił się aby być bliżej mojej twarzy.
 - A kiedy? - moja dłoń z torsu pojechała wzdłuż jego tyłu głowy, a on szybciej westchnął.
Pochylił się nad moją szyją i musnął ją bardzo delikatnie ustami.
 - Na przykład teraz... - złożył pocałunek wyżej - i teraz - kolejne smagnięcie jego ustami - i teraz... 
Nie wytrzymałam.
 - Och skończ już z tym! - Nasze usta splotły się w jedno



Hejka!! :)
Wybaczcie mi moją długą nieobecność, ale matura i studia i przeprowadzka i choroba nie pomogły mi w pisaniu notki, a do tego usunęło mi się magicznie konto na GG i nie miałam kontaktu z resztą autorek, ale mam nadzieje, że jakoś to ogarne <3
Tak wiec, krótka notka ze strony Zoey ;) Oczywiście nie pamiętam na czym stanęłam w jej życiu więc wymyśliłam takie coś... zaczęłam to pisać chyba w lutym, ale nie miałam kiedy tego dokończyć, a w końcu na studiach mam multum czasu więc uznałam, że się za to wezne <3
Tak wiec wstawiam jego małego demona, zapewne niezgodnego z fabułą, ale ważne że jest ;)
Bujka ;D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz